PIERCING
Dzisiejsza notka będzie ciut inna od pozostałych, ponieważ
będzie ona dotyczyła piercingu.
Nie jestem ekspertem i wypowiem się na podstawie jedynie moich
przeżyć.
Osobiście posiadam trzy przekłucia: Dwa w uszach i jeden
w wędzidełku.
Moja mama na pomysł zrobienia mi kolczyków w uszach
wpadła dość późno bo około.8 roku życia,
a kolczyk w wędzidełku zrobiła mi koleżanka na plaży gdy miałam 14 lat.
Oczywiście mama dowiedziała sie po fakcie, ale to już pomińmy.
Odziwo nie dostało się żadne zakażenie. Koleżanka umyła ręce kremem
antybakteryjnym, a wenflon i kolczyk zakupiła sterylnie zapakowane, więc
tragedii nie było, a nie byłam pierwszą jej "klientką".
Z perspektywy czasu wiem, że było to nieodpowiedzialne ale
czasu nie cofniemy.
Teraz może opowiem coś bardziej o smiley'u.
Ból przy przekłuciu porównywalny był do zwykłego
uszczypnięcia, więc było całkiem dobrze. Takie 3/10.
Kolczyk nie przeszkadzał mi w niczym, nie czułam nawet, że
go mam. Gdy mi się nudziło to zaczynałam się nim "bawić", co
"rozciągnęło" mi dziurkę i sam mi wypadł bokiem bez
naruszenia wędzidełka. Wybrałam kolczyk "podkówkę"
ponieważ najbardziej mi się spodobał.
Co do uszu to nie pamiętam jak to było więc się nie wypowiem :D
Mogę jeszcze powiedzieć, że planuję już w najbliższym czasie
zrobić kolejny - w nosie :D
Jeśli ktoś chciałby mieć jakikolwiek kolczyk a boi się jedynie
bólu to niepotrzebnie sam się nakręca.
Prawie się wycofałam kilka razy ale jednak się udało z czego
jestem zadowolona, ponieważ okazało się, że nic nie poczułam a
strach siedział tylko w głowie :)