9/27/2017

 ULUBIEŃCY WAKACJI!



Witam Was po dość długiej przerwie!:) 
Na wstępie usprawiedliwię swoją nieobecność, która była 
spowodowana brakiem internetu i bycia za granicą.
Ale ma to i swoje plusy, ponieważ będąc w Anglii do moich
rąk wpadło troszkę rzeczy, które będę mogła Wam pokazać!:)



1. NYX STAY MATTE BUT NOT FLAT LIQUID FOUNDATION

Mogę z czystym sercem stwierdzić, że jest to najlepszy podkład
jaki miałam. Ma świetną konsystencję, bardzo dobrze matuje twarz
nawet bez użycia pudru, nie robi efektu maski, jest dość duża gama
kolorystyczna więc zapewne każdy znajdzie kolor odpowiedni dla siebie.
Ja wybrałam odcień 01 "IVORY" i jestem bardzo zadowolona, ponieważ
dla takiego bladziocha jak ja ciężko cokolwiek dobrego znaleźć.
Jedynym minusem jest to, że podkreśla suche skórki np. jeśli ktoś
ma bardzo suche czoło to radzę albo nie używać tego podkładu albo
ominąć dany obszar:) Kupiłam go w drogerii boots (UK) za 6 funtów.

Moja ocena to 9,5/10!:)
 



2.PUDER I BRONZER Z MAKEUP ACADEMY (MUA)

Obydwa produkty są dobre aczkolwiek bardzo się sypią.
Puder ładnie matuje twarz i przy tym wygląda ładnie i naturalnie.
Co do bronzera to ma ciut zbyt ciepłe tony i wpada w "rudawy" kolor ale nie jest zły.
Obydwa produkty mi się sprawdzają!:) Co do opakowań muszę troszkę ponarzekać:(
Jest to słaby plastik(?) który szybko ulega zniszczeniu wraz ze wszelkimi napisami
które znajdują się na wierzchu. Kolejnym minusem opakowań jest to iż słabo trzymają
się "kupy" i zatrzask nie działa dzięki czemu kosmetyki szybko się napowietrzają i
ulegają zniszczeniu:( Kupiłam go w drogerii superdrug (UK) za funta od sztuki.

Moja ocena to 7,5/10!:)




3.PALETKA CIENI Z MAKEUP ACADEMY (MUA) MATTE

W paletce znajduje się 6 kolorów: beżowy,pudrowy róż(?),brąz,cappuccino,
ciemny fiolet oraz ciemny brąz. Są to idealne kolory na co dzień jak i na specjalne
okazje. Ja jestem typem osoby, która nie maluje się zbyt mocno i zazwyczaj
używam beżu, różu i jasnego brązu. Cienie utrzymują się całkiem długo i ładnie
się blendują. Tutaj opakowanie jest znacznie wytrzymalsze ale napisy
również zaczynają się zmazywać. Paletka jest idealna dla osób które lubią
jaśniejsze jak i ciemniejsze makijaże więc bardzo uniwersalna. Zakupiłam ją w drogerii
superdrug (UK) za 3,5 funta.

Moja ocena to 8,5/10!:)




4.PRO- BASE EYE PRIMER Z MAKEUP ACADEMY (MUA)

Świetnie przedłuża żywotność wszystkich cieni na powiekach.
Konsystencja jest rzadka ale nie lejąca coś jak zwykły korektor w płynie.
Posiada on przyjemną gąbeczkę na końcu aplikatora dzięki czemu
można swobodnie operować produktem przy oczach. Nie podrażnia oczu!!
Dobrze się wchłania i dzięki tej bazie kolory wydają się dużo ładniejsze!:P
Zakupiłam ją w drogerii superdrug(UK) za podajże 2 funty.

Moja ocena to 10/10!:)



5.HIDE&CONCEAL COVER UP STICK Z MAKEUP ACADEMY (MUA) ORAZ
6.THE MATTE EFFECT COVER& CONCEAL Z MAKEUP REVOLUTION.

Od razu muszę powiedzieć, że powinien to być totalny "must have"
każdej kobiety!:) Są to kremowe korektory które idealnie ukryją każde
niedoskonałości oraz wyrównają kolor skóry. Jeśli musimy gdzieś
szybko wyjść i nie mamy totalnie czasu na makijaż to te produkty
są idealne, ponieważ (dobrze dobrane kolory) nie odznaczają się na twarzy
i mogą nam bardzo pomóc w stresujących chwilach z "nieprzyjaciółmi".
Obydwa są cudowne i nie wyobrażam sobie nie mieć któregoś ze sobą w chwili
gdy gdzieś wychodzę!:) Ja w obu przypadkach mam kolor "FAIR".
Zakupiłam je w drogerii superdrug (UK) za funta.

Moja ocena to 10/10 obu produktów!:)




7.FOCUS & FIX LIQUID CONCEALER Z MAKEUP REVOLUTION

Jest to świetny produkt nadający się pod oczy. Ładnie zakrywa worki i zasinienia.
Jest on w płynnej konsystencji i bardzo dobrze spełnia swoją rolę.
Jak do tej pory jest on najlepszym korektorem w płynie jaki miałam przyjemność
używać:) Również jak i powyższe dwa korektory w sztyfcie nie odznacza się
od reszty twarzy więc można na spokojnie tylko nałożyć produkt pod oczy i
problemowe miejsca i ruszać na miasto!. Kupiłąm go w drogerii superdrug (UK) za 2 funty.

Moja ocena to 10/10!:)



8.CONTOUR KIT 3 SHADES TO SCULPT + DEFINE FEATURES Z PRIMARKA

Jest to całkiem fajna paletka do konturowania twarzy. Znajduje się tam: bronzer,
rozświetlacz i ciemniejszy bronzer do konturowania twarzy! (Nie wiem jak to ująć:P)
Bronzery są bardzo dobre natomiast rozświetlacz nie daje rady:( Nie widać
tego efektu WOW i teorytycznie żadnego nie daje:P
Cena jest dość adekwatna do jakości:P Zapłaciłam za nią funta w primarku (UK).

Moja ocena to 7/10!:)




9. ZIAJA ANTYOKSYDACJA SKÓRY WIOTKIEJ, POZBAWIONEJ BLASKU, WRAŻLIWEJ Z JAGODAMI ACAI.

To jest zupełnie moje nowe odkrycie. Moje czoło bardzo ładnie
dziękuje temu kremowi! Dzięki niemu moja cera jest nawilżona,
cera jest sprężysta, elastyczna i po prostu idealna:P
Krem ma bardzo piękny zapach i kremową konsystencję.
Jest moim największym bohaterem od pierwszego użycia!
Polecam zwłaszcza dla osób, które posiadają suchą strefę T jak ja:)
Dostałam go od siostry ale kosztuje około 13 zł.


Moja ocena to 11/10! :P

 


A więc to wszystko w tej kosmetycznej części, mam nadzieję, że
post okazał się przydatny i mogłam komuś pomóc w wyborze
produktu:)



5/11/2017

"CZARNA MASECZKA"


Dzisiejszy post będzie dotyczył popularnej ostatnio czarnej oczyszczającej maseczki.
Dostałam ją od siostry więc nie mam pojęcia skąd jest ani ile mogła kosztować.
Zacznijmy może od zapachu, który uderzył w mój nos po otwarciu czyli SMRODU.
Zapach był okropny- nawet nie wiem do czego można byłoby to porównać,
lecz czuć było wyraźnie alkohol. Przez pierwsze 10 minut nie mogłam wytrzymać,
mój nos miał dość i chciałam to zerwać jak najszybciej ale stwierdziłam, że
wolę chwilę pocierpieć aby mieć później ładną cerę. I tak po chwili przyzwyczaiłam 
się do tego jakże cudownego zapachu i przestałam go czuć. Maseczka
zaschła po 30 minutach i nie mogłam nawet się uśmiechnąć, ponieważ
czułam jak mi się wszystko napręża. Po wyznaczonym czasie przyszła
chwila ściągania! Zawsze jak widziałam filmiki dziewczyn ściągających 
tę maseczkę myślałam, że udają i to nie może być aż tak złe...
no ale cóż. PRZELICZYŁAM SIĘ. Maseczkę miałam nałożoną na
nos, policzki i czoło- czyli moje problematyczne miejsca.
Gdy zahaczyłam paznokciem pierwszy płat poczułam delikatny ból, ale 
stwierdziłam, że widocznie tak musi być więc zaczęłam odrywać ją
coraz dalej i coraz mocniej bolało. Zaczęły mi lecieć łzy więc zbyt 
przyjemne to nie było. Po jednym z trzech płatów już miałam serdecznie dość.
Gdy oderwałam tę część (policzek i kawałek nosa) zobaczyłam, że wcale 
dużo tych zaskórników nie wyciągnęło i byłam cholernie zła.
Zostały dwa płaty, więc wzięłam się za czoło i jednym ruchem pociągnęłam
całość aby oszczędzić sobie bólu. Muszę przyznać, że lepiej sobie 
poradziło z czołem niż nosem:) No i ostatnia 3 część była 
najgorsza, ponieważ bolała mnie już cała twarz:) Po zdjęciu całości 
byłam cała czerwona i piekła mnie twarz. Posmarowałam kremem lecz ulgi 
nie dało... Dalej mam brzydkie czarne kropeczki w okolicy nosa więc
dużo mi to nie pomogło, choć cerę mam wygładzoną i mięciutką.
 Mimo to fajnie było przetestować:) 
Moja ocena tego produktu to 6/10 :)
 


5/01/2017

POMADA Z INGLOTA!


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją popularnej pomady z INGLOTA!
Na początku grudnia będąc w galerii na dość dużych zakupach, 
wpadłam na pomysł kupienia czegoś lepszego niż puder (który miałam dotychczas)
do brwi. Wahałam się między pomadą z inglota a pomadą z wibo.
Koniec końców za namową koleżanki wzięłam pomadę z inglota.
Do mojej jasnej karnacji i brązowo-blond (farbowałam się na brąz ale się spłukał)
włosów najbardziej przypasował mi kolor 11. Zapłaciłam za nią koło 50 zł,
ale bardzo się cieszę, że własnie ją wybrałam bo jest moim totalnym ulubieńcem
od tamtej pory!! Wytrzymuje mi cały dzień a czasem nawet i noc!
Jest naprawdę warta swojej ceny i nie dziwię się, że tak bardzo dużo
osób ją kupuje! Co do wyboru koloru miałam mały problem i podeszła do mnie
pani ekspedjentka i spytała czy nie chcę aby tą pomadą mi namalowała brwi i wtedy
zdecyduję czy jest dobrze czy inny kolor. Byłam zachwycona!
Zaproponowała mi kolor bodajże 16 (?).
Namalowała mi nimi dosłownie plemniki i zapytała z dumą " i jak?" 
Szczerze nie wiedziałam co odpowiedzieć. Kolor był co najmniej o ton za ciemny,
brwi wyglądały jakby narysowała je kompletna amatorka a nie ktoś kto powinien
mieć o tym jakieś pojęcie. Kształt, łuk wysokość - wszystko się nie zgadzało!
Zaproponowałam aby użyła jaśniejszego koloru bo ten mi nie pasuje.
Przez pierwsze 5 minut wciskała mi, że wyglądam super i ten kolor
i kształt mi pasują i, że powinnam wziąć tą. Jednak ja byłam nie ugięta, bo 
kto by chciał wydawać 50 zł na darmo. Po chwili zgodziła się na kolor który 
ja wskazałam, namalowała znowu plemniki i pyta "a teraz lepiej?".
Kolor duużo lepiej pasował więc powiedziałam, że tak i tą wezmę.
Jeszcze parę chwil wciskała mi tą za ciemną (naprawdę nie mam pojęcia dlaczego)
ale kupiłam tą, którą ja chciałam. Po zakupie ja i moje plemniko brwi pobiegliśmy
do łazienki je "naprawić". Chwilę później miałam pomadę i ładne brwi! :)
Także uważajcie na to co Wam wciskają bo nie zawsze to jest dobre!
A jednak 50 zł piechotą nie chodzi :)
Niestety super wodoodporna to ona nie jest, ponieważ gdy byłam na basenie
po 30 minutach pływania już jej nie było:( 
Mimo wszystko moja ocena jej to 9/10! :)


4/29/2017

ROSSMAN -49% 


Moje zakupy w tym roku nie były zbyt duże ale załapałam się na dwa fajne
produkty. Udało mi się zdobyć:
1. Rozświetlacz z lovely "Silver highlighter" 
oraz 
2. Żel do brwi również z lovely "Brows gel creator"


Na pierwszy ogień idzie kultowy rozświetlacz!
Do wyboru były dwa warianty GOLD i SILVER.
Parę miesięcy temu zakupiłam SILVER i bardzo mi podpasował, 
chłodnym odcieniem i mocnym rozświetleniem.
Wersja GOLD jest w cieplejszych tonach więc do mojej 
karnacji niestety się nie nadaje :( 
Zatem drugi raz ponownie sięgnęłam po chłodniejszą 
wersję i jestem bardzo zadowolona!
Jedyny minus (przynajmniej dla mnie) jest taki iż
jest on w plastikowej "obudowie" i szkiełko 
bardzo szybko mi się odpadło od reszty i musiałam 
niestety mieć go "otwartego" przez jakiś czas aż się 
skończył.
Moja ocena to 9,5/10 :)
Żel do brwi sprawdza mi się cudownie!
Czy jak nie mam czasu pomalować brwi i na 
szybko muszę gdzieś wyjść czy jak pomaluję brwi i 
chcę utrwalić efekt, za każdym razem 
produkt zdaje egzamin!
Ponownie były dwa warianty JASNY i CIEMNY.
Ja z racji iż jestem bladą blondynką wybrałam opcję nr. 1.
Jestem bardzo zadowolona, ponieważ nie raz uratował mi
dzień! Jest to szczoteczka na którą nabieramy trochę 
produktu i jak na rzęsy nakładamy maskarę to tu nakładamy
na brwi ten żel. Efekt jest ładny, naturalny i nie przerysowany! :)
Moja ocena to 10/10! :)




3/16/2017

PODRÓBKA KYLIE JENNER


Jakiś czas temu natknęłam się w pobliskim chińczyku na 
podróbkę a właściwie całą szafę podróbek Kylie Jenner.
Można było tam znaleźć: tusze, pudry, pomadki itp...
Nawet kolory pomadek, których Kylie nie wydała! :D

Na początku muszę wspomnieć o cudownym kakaowym
zapachu, który jest najprzyjemniejszym zapachem
pomadki jaki kiedykolwiek miałam.
Aplikator jest dość precyzyjny i równomiernie nakłada
produkt na usta. Wystarczy raz przeciągnąć aplikatorem po ustach
aby uzyskać 100% pięknego koloru. Zakupiłam ją w mniejszej wersji (3.25 ml)
i niby tej "limitowanej", ponieważ jest ona złota. Nakłada się 
ją przyjemnie, nie ściera się, tylko "wżera" się w usta i 
pozostaje na długo. Niestety nie znam jej składu, ponieważ są sprzedawane na sztuki.
Ma ona interpretować kolor "Dolce K" lecz do oryginału jej daleko,
ponieważ jest dużo ciemniejsza.Wszystkie trzy robią się bardzo szybko
matowe.

Już jakiś czas wcześniej zamawiałam z aliexpress 2 inne pomadki Kylie
i były to kolory: "Dolce K" i "Candy K". "Dolce K", którą zamawiałam
przez internet jest duuużo ciemniejsza i nie przypomina praktycznie
w ogóle oryginału. Ale również jest trwała, ładnie się nakłada oraz 
ma dobrą pigmentację. Jest ona troszkę bardziej płynna od tej 
z pobliskiego chińczyka lecz nie jest to jakaś straszna różnica.
Najgorszą z tych trzech podróbek jest kolor "Candy K", 
ponieważ pigmentacja daje dużo do życzenia. Aplikator jest 
całkiem przyjemny, lecz co do trwałości nie mogę powiedzieć jak
przy poprzednich, że jest dobra, ponieważ jest kiepska. Produkt 
po 2 miesiącach bardzo się zważył i aktualnie nadaje się tylko na śmietnik.
Naklejka bardzo szybko się starła i pozostał przeźroczysty flakonik.


 Co do cen:
1.Dolce K z chińczyka- 4 zł
2.Dolce K z aliexpress-  koło 2$
3.Candy K z aliexpress- koło 2$











3/10/2017

ANGLIA!


Od dziecka kochałam się w Wielkiej Brytanii i moim 
największym marzeniem było zamieszkanie tam.
Ulubionym miastem od lat był Londyn.
Po wielu latach błagania rodziców udało się spełnić to 
marzenie. Właściwie już niedługo będę się tam przeprowadzać
stąd ta wizyta :)
Mój tata uległ namowom mojej cioci i pojechał
do pracy do Anglii więc dla mnie była to ogromna
szansa wreszcie odwiedzić ukochany kraj, poznać jego 
miasta, jedzenie, tradycje i chociaż przez chwilę poczuć się jak 
Brytyjka :D
Wylatywałam z lotniska w Gdańsku o godzinie 7:30.
Na lotnisku w Stansted byłam o 9:10.
Chciałabym zaznaczyć, że był to mój pierwszy lot
samolotem i był cudowny!!
Spod lotniska miałam busa do Londynu o 11:10 
Wyrobiłam się prawie idealnie bo długo zajęło sprawdzanie 
paszportów już na miejscu. W Londynie byłam o 12:10.
Wszystko zapowiadało się cudownie ale musiał zdarzyć
się błąd i niestety ja go spowodowałam. Jeszcze w 
Polsce zamawiałam bilety na obydwa busy, ponieważ
miejsce docelowe było dużo dalej. Uparłam się,że
chcę zwiedzić Londyn i pojechałyśmy z mamą "ciut" 
dłuższą drogą. Zamówiłam bilety do innej dzielnicy Londynu niż
powinnam:P Sugerowałam się napisem "Victoria", ponieważ 
chciałam dojechać do "Victoria Station" a dojechałam do 
"Stratford Victoria [...]"
No ale nie załamałyśmy się, chociaż byłyśmy już nerwowe, że nie 
dojedziemy na czas na drugiego busa. Miałyśmy około 5 godzin na 
przemieszczenie się ze Stratford pod Buckingham Palace.
Zauważyłam, że przy miejscu gdzie mamy wysiąść jest galeria
handlowa a w niej coś na co czekałam chyba najbardziej...
PRIMARK. Wpadłyśmy do niego z mamą i zrobiłyśmy
skromne zakupy po czym zaczęłyśmy szukać transportu 
do wyznaczonego miejsca. Po małych sprzeczkach między sobą
spotkałyśmy przed automatem z biletami kobietę z Polski, która
nas pokierowała i pomogła kupić bilety. Dzięki niej wszystko 
poszło dużo sprawniej. Wsiadłyśmy do metra i dotarłyśmy 
do zamierzonego miejsca (Victoria Station). Zostały nam 3
godziny do odjazdu busa więc poszłyśmy pod Buckingham Palace, Big Bena, 
London Eye i na małe "jedzeniowe" zakupy do tesco.
Zaskoczyły nas niskie ceny (w Tesco) ponieważ nastawiałyśmy, że wydamy
więcej pieniędzy na te produkty. Oczywiście zaskoczenie bardzo pozytywne.
Po małych zakupach trzeba było udać się na dworzec.
Gdy tam dotarłyśmy dowiedziałyśmy się, że bus się spóźni, ponieważ
stoi w korkach. Telefony po całym dniu już nam padały więc nasz kontakt
z tatą i ciocią był mocno ograniczony. Po prawie godzinie opóźnienia
zaczęłyśmy 3 godzinną trasę w stronę Cheltenham.
Koło 22:30 byłyśmy na miejscu. W tym pięknym miejscu
spędziłam 4 dni ze znajomymi (niektórzy z Polski) więc nie było źle.
Miasto bardzo mi się podobało, jak i ludzie, którzy byli przesympatyczni. 
Dookoła było wiele polskich sklepów, więc jeśli ktoś nie znał języka 
bez problemu mógł się tam wybrać po zakupy. Resztę czasu 
wykorzystałam na basen, chodzenie po mieście, zakupy itp.
W sklepie tzw "ciapaku", (ciapak ponieważ prowadził go ciemny
facet)(Nie czarny a ciemny)) spotkałam się z bardzo 
miłą sytuacją, ponieważ kasjer sprawdzał na każdej rzeczy
którą kupywałam datę ważności i na jednych ciastkach z jabłkiem
była przekroczona data i on mnie przeprosił za zaistniałą sytuację i powiedział 
abym wybrała sobie coś innego ponieważ to jest po terminie.
Zamurowało mnie, ponieważ w Polsce by mi to wcisnęli 
aby tylko sprzedać a tutaj coś takiego. Kolejne mega pozytywne zaskoczenie.
Nastepnego dnia przyszedł czas gdy trzeba było pakować walizki i wracać...
Ahh moment odlotu był najgorszy bo jak tu zostawić 
coś o czym się tyle marzyło. Jedyne co mnie pocieszało 
to fakt iż od wakacji będę tam mieszkać :D
Mam nadzieję, że moja krótka notka o wyjeździe się Wam spodoba! :)




































3/07/2017

NATURALNE MASECZKI

MASECZKA Z BIAŁKA 

Może zacznę od tego, że jestem posiadaczką suchej 
i skłonnej do zaczerwienienień skóry.
Czasem czuję się jakbym zamiast czoła 
miała tarkę. Stosuję codziennie kremy na dzień/ na noc
ale nie dają większego efektu, lecz po tej "maseczce"
moje czoło wreszcie jest "normalne".
Wystarczy oddzielić białko od żółtka i zmiksować
białko aż będzie w konsystencji podobne do 
bitej śmietany, następnie nałożyć na twarz 
i najlepiej jest się położyć bo troszkę spływa.
Nakładamy dość grubą warstwę.
Pozostawiamy ją na 20-25 minut zmywamy 
i kremujemy twarz jakimkolwiek kremem.
W moim przypadku skóra była sprężysta i 
delikatnie zaczerwieniona ale po nałożeniu 
kremu czerwone policzki zniknęły.
Jest to bardzo tani i prosty
sposób na poprawienie urody, który nie 
zabiera zbyt dużo czasu.

MASECZKA Z MIODU

Nałożyłam ją parę minut po maseczce z białka 
aby jeszcze bardziej odżywić moją suchą cerę.
Nie ma tu nic trudnego do wykonania.
Wystarczy nałożyć cienką warstwę miodu na twarz, 
pozostawić na 15 minut i spłukać.
Niektórzy rozcieńczają miód z wodą
ale ja tego nie robiłam i nałożyłam prosto 
ze słoika. Po tych dwóch maseczkach 
mam ładnie oczyszczoną i nawilżoną
twarz :)